Dziś piękną pogodę za oknem zobaczyłem, jednak nim mama się ogarnęła z obiadem, a ja po tymże obiedzie, słoneczko zniknęło za chmurami :(. No ale nic, jeździć trzeba a do tego obiecałem sobie, że mając do dyspozycji te 4 dni w tygodniu będę w marcu każdego tygodnia wykręcał około 200km. Zrobiłem więc moje standardowe kółeczko przez głuszynę, rogalinek, puszczykowo, luboń, starołękę, głuszynę z małą modyfikacją, otóż odbiłem z ronda starołęka na maltę zrobić jedno kółko, tak żeby przekroczyć na pewno 200km. Na rondzie starołęka wyczaiłem super śliczne Ferrari F430, pan za kółkiem do zestawu z ferrari dostał chyba jeszcze pasażerkę, bo urodą autku nie ustępowała na krok, chyba w ciemno nawet brał bym tą panią zamiast auta :D. Wcześniej w Luboniu z naprzeciwka mijałem też ładną bikerkę w niebieskim stroju - pozdrawiam Panią :). Pani dostała chyba sporo kwiatków i życzeń bo miała sporego banana na twarzy :). To by było chyba na tyle, prócz tego, że w drodze powrotnej pokropiło mnie, ale przy 8°C było to zadziwiająco przyjemne :) Też coś puls dziś niższy... hmm czyżby jakieś efekty jeżdżenia, albo poprostu mam dziś jakiś lepszy dzień :)
Oj błotko błotko na malcie straszliwe... aż jestem ciekaw kiedy posprzątają ten syf tam, ale pewnie nie wcześniej jak nadejdą suche dni. Pokręcone dziś na malcie parę kółek w winq i dura-ace'm. Jakiś samczy instynk się nam załączył i wyszukiwaliśmy bikerek. Znaleziono sztuk dwie, w tym z jedną parę kółek się pokręciło razem w mikro peletonie :) Zapodaję parę fotek sprzętu po jeździe :D
Nooo, wkońcu jakieś dłuższe kręcenie w tym roku. Choć po tym jak zobaczyłem w jakim stanie są dziś jezdnie nie bardzo chciało mi się brudzić siebie i roweru. Jednak po jakimś dłuższym czasie kręcenia miałem to już głęboko w D :P i nie zważałem na to czy jest mała kałuża, albo ciapka błotna tylko do przodu :). Odwiedziłem też Maltę dziś, żeby zobaczyć ile wody już jest w zbiorniku. Fajnie wyglądają pomosty bez wody pod nimi :) widziałem też, że w częściach gdzie dozwolona jest kąpiel nawrzucano świeżego złocistego piaseczku. Na asfaltowej ścieżce wokół "jeziora" biegały 2 osoby, 2 osoby na rolkach oraz 2 osoby na rowerkach tj. ja i jakiś gość, którego pozdrawiam, kto wie może jest na bikestats i przeczyta moją notkę ;). Taka mała aktywność była spowodowana, albo godziną (śmigałem tam koło 14:00), albo tym, że jest niesamowite błoto na malcie, szczególnie tam gdzie prowadzą prace nad nowymi trybunami. To by było na tyle opisu... niestety fotek dziś nie robiłem.
No, w końcu udało mi się wyrwać na rower po 3 dniach oblegania murów mojej uczelni, heh i jak na złość mój ulubiony rodzaj pogody, czyli ładnie, ale z mega wmordewindem, no masakra poprostu nienawidze wiatru w twarz, chyba bardziej męczy mnie wiatr niż podjazdy. Jutro ponoć deszcze... ale się wyjdzie :)