No niestety, wieczorkiem kiedy wróciłem z zakupów troszkę zaczęło ktopić :( no ale trzeba być twardym a nie miętkim :) wkońcu człowiek nie jest z cukru ;)
No wkońcu się przydażył troszkę większy dystans który o dziwo jakoś okrutnie mnie nie wymęczył jestem też zszokowany wskazaniami pulsaka :D hehe a wieczorem balety, bo kumpela miała urodziny 21 więc wróciłem do domku po 6 rano :P i nogi bolą mnie na maksa :P (piszę to 22 września :P). Jak jeździłem to miałem też nie miłą sytuację, gość w BMW myślał, że jest na torze wyścigowym i na zakręcie miał taką prędkość, że odśrodkowa wyrzuciła go na mój pas ;/ fuks, że szybko zareagowałem i wjehcałem w krzaki w rowie, a gość opanował fure zahaczył lekko o pobocze/rów na przeciwnym pasie i uciekł ;/
No miała dziś paść stówa, ale mama chciała coś tam pozałatwiać w mieście więc potrzebowała drivera ;/ No cóż jutro zakulam coś podobnego i w piątek już bankowo i bezwarunkowo stówka musi paść, chyba wstane o 8:00 zjem coś i sobie poprostu pójdę, no ale jak to będzie to się dopiero okaże. Też coś czuje jakby forma mi cały czas wracała do tego co miałem w czerwcu, troszkę szkoda, że dopiero teraz...
avgHR = 155 HRmax = 188 HZ = 3% FZ = 73% (a do 30km FZ było 81% :P ) PZ = 23
No masakra :) taki kosmiczny wiatr :) stale 50 km/h WNW w porywach do 70 km/h. Byłoby pare razy źle ze mną dziś, a najgorzej w jednym momencie jak koło przednie przeleciało nad dziurą a podmuch przesunął przód o prawie metr w lewo ;/ ledwo utrzymałem równowagę, a to na dodatek na ulicy w mieście. Ogólnie pare razy zastanawiałem się czy nie wracać do domu bo było naprawdę źle i skandalicznie. Bo jak można z górki z której lekko sypie się pod 5 dych jechać 17km/h pedałując co sił w nogach bo wiatr wyhamowuje do 0 :O. No, ale tak ogólnie to jestem zadowolony z walki z wiatrem :) No i z wiatrem nie było problemów 40 na płaskim trzymać :D ale tak dobrałem traskę, że z wiatrem jechałem max 5km :P. Teraz dopiero były warunki prawdziwe na windstoppera i chylę czoła inventorowi tej tkaniny bo to kosmos jest :). Amorek przekroczył 1000km i chodzi jak ta lala :) hamulec i przednie kółko ten sam przebieg :) Co najśmieszniejsze to to, że jestem na tyle lekki, że nie musiałem ani razu podciągać szprych w przednim kółku :) albo centrumrowerowe mi tak pięknie kółeczko złożyło ;)
avgHR = 162 HRmax = 200 (pod góreczkę i pod wiaterek COOL :P) HZ = 1% (a to chyba na przejeździe kolejowym bo nie chciało mi się pulsaka pauzować :P) FZ = 37% PZ = 60%
Vmax = 41,77 km/h
Ps. Ogólnie coś dziś jakiś energetyczny dzień dla mnie więc słucham cały czas Andain - Beautiful Things :P
Po tygodniu bez jeżdżenia myślałem, że dostanę szału. Dlatego postanowiłem i zdecydowąłem się na zabieg przedłużenia...
sezonu rowerowego of course :P zakupiłem bluzkę z windstopperem, nakolanniki z windstopperem oraz czapeczkę pod kask (ale na to jest jeszcze dla mnie za ciepło). No i wytestowałem tę cudowną tkaninę gamex compact. Na dworku 11°C, a ja sobię lecę tylko w tej bluzie i pod spodem zwykła koszulka kolarska na lato z krótkim rękawem. Wynik :) super rewela, komfort cieplny jest, jak będzie zimniej to wrzuce koszulke termo i będzie gitara grała :). Gość ze sklepu zresztą powiedział mi, że śmiga w tym + koszulka termo do -5°C więc coś w tym musi być.
A ogólnie myślałem, że praktycznie koniec sezonu mnie już czeka, a tu taka niespodzianka :) więc bankowo do 0°C będę sobie śmigał ;) tylko jeszcze muszę wpaść na uczelnie w przyszłym tygodniu złożyć wniosek o haracz za moje wypociny z roku poprzedniego :) w zeszłym roku było 290 na miesiąc, ciekawe ile będzie w tym roku... oby więcej :)
No i pare fot windstoppera (po lewej windstopper, po prawej moja koszulka :) ):
Mio Fujifilm Bikemaraton :) Miejsce nie jest ważne, ponieważ to moje pierwsze zawody w życiu. Wrażenie niesamowite, dziękuję bardzo ejpokowi, agenciarze, lukashowiS, bartkowi_1990 i Rudd'owi za spotkanie w realu :D i za wspólną jazdę (przynajmniej z niektórymi xD). Jechałem dystans 63km jednak musiałem jescze dojechać z domku na maltę i z powrotem.
Data: :)
Dojazd na malte z domku około 35 minut, 15km, nie założyłem licznika i nie włączyłem pulsometru z wrażenia :)
Maraton: czas 3:19:49,28 czas jazdy z licznika podawał 3:07:22 w momencie przekraczania mety, straty spowodowane są zatrzymywaniem się na bufetach na dłuugo :) oraz czekaniem na Agenciare na szczytach malutkich podjazdów :P Aga ćwicz podjazdy! :P Z moich własnych obserwacji wynika, że mógłbym tak naprawdę na bufecie zatrzymać się raz, zabrać kilka batonów wymienić wodę w butelce na gato i najprawdopodobniej jeśli bym jechał sam i nie czekał na nikogo to czując po maratonie moje zmęczenie mógłbym zejść poniżej 3h. No ale jechałem jak jechałem, zresztą to mój pierwszy maraton w życiu i i tak mnie nogi bolały :D teraz nie pozostaje nic jak tylko śmigać, śmigać i śmigać :D i startować za rok.
Pulsak:
T 3:19:16 avgHR = 179 HRmax = 266 (haha zsumowało mi się z pulsakiem Agi xD) HZ = 0% FZ = 6% PZ = 93% xD